Pierwsza wiosna

W końcu, gdy stajały śniegi i zrobiło się cieplej, spod ziemi wychyliły główki pierwsze zasadzone jesienią roślinki. Jakaż była radość je zobaczyć! Pomimo, że teraz patrząc na zdjęcia z tego okresu, to mówiąc delikatnie, wygląda to bardzo skromnie. Kilka krokusów, kilka hiacyntów, prymule, hosty, paproć. W jesieni posadziliśmy trzy drzewka – sosnę, jodłę i świerk srebrny a do tego tulipanowiec amerykański. Ten ostatni to nasz ślubny prezent od znajomych :) Do tej pory, czyli dwa lata, rósł gościnnie na zaprzyjaźnionej działce. Na szczęście całkiem ładnie przezimował i nawet bardzo się nie pogniewał za przesadzanie. Teraz tylko czekamy na „zimną Zośkę”, czyli popularny termin, po którym można zacząć wysadzać do gruntu rośliny jednoroczne oraz większość młodziutkich sadzonek, które przez cała zimę pielęgnowaliśmy w domu. Na początku postawiliśmy w większości na rośliny jednoroczne, bo nasiona są stosunkowo tanie i można dzięki temu zapełnić początkowo trochę miejsca w ogrodzie, żeby nie było tak „łyso”. Zyskujemy dzięki temu więcej czasu na to, żeby zebrać fundusze na krzewy ozdobne oraz, żeby porządnie przemyśleć posadzenie kolejnych drzew. Przesadzanie potem może być kłopotliwe, a z wycięciem nie zawsze może być prosto, nie zawsze się gmina może zgodzić na wycinkę własnoręcznie posadzonego drzewka. Osobiście nie specjalnie mi to odpowiada, że kupuję coś za swoje własne pieniądze – nikt nie dostaje na to dotacji – sama muszę posadzić, ale jak chcę wyciąć to się muszę prosić urzędników. A wam taka kolej rzeczy odpowiada?

Pierwsza wiosna Pierwsza wiosna Pierwsza wiosna Pierwsza wiosna


0 Comments: